Na miętowo....
lutego 02, 2018... a może i na niebisko pomalowano wełnę, z której zrobiłam dla mojej Nastusi sweterek. Ciężko mi zawsze ten odcień określić :) Najważniejsze, że jest to miękki merynos więc na pewno jest jej ciepło i nic nie ma prawa podgryzać.
Użyłam drutów 3,5 i 4 mm. Struktura wzoru jest trochę włóczkożerna i drutożerna bo strawiła 6,5 motka i druty bambusowe ;) No dobra, to nie wina swetra, że złamał druty tylko moja bo nie ukryłam robótki przed moją łobuziarą, która nadepnęła na nie i tego nie przeżyły :(
Przygód jednak było więcej bo oprócz drutów zabrakło nagle włóczki, później okazało się, że głowa nie przejdzie i nie idzie przymierzyć sweterka a na koniec lewy rękaw, dziwnym trafem był dłuższy od prawego ponieważ się zagalopowałam z powtórzeniami :) Jakby tego było mało to przez chwilę był jakby przykrótki ale, że to merynos to po praniu bąbelki nabrały kształtu rąbów i sweterek na szczęście "urósł". Przez chwilę zwątpiłam ale przecież próbkę wzoru zrobiłam i wyjątkowo wyprałam, co rzadko mi się zdarza ostatnio. Miałam strach w oczach, że znów trzeba albo pruć albo dorabiać.
Jak się już w tym nowym roku rozkręciłam z pisaniem i zdjęciami to uchylę rąbka tajemnicy i pokażę nie tylko sweterek o przedłużonym działaniu ale też coś, co obecnie tworzę i nie mogę się doczekać kiedy skończę bo to będzie jeszcze długa droga- taka do kolan :)
No i moją nową zdobycz malabrigową... piękna ale jeszcze planów co do niej nie mam 😍
0 komentarze